fbpx

Podcast Dochodowe Studio Graficzne #01

6 cze 2022 | podcast, rozwój biznesowy

Co za dzień, co za emocje. Od dawna obiecywałyśmy Ci pewną nowość i oto jest! Zapraszamy Cię do wysłuchania pierwszego, premierowego odcinka podcastu Dochodowe Studio Graficzne, w którym znajdziesz inspirację, wiedzę i motywację do tego, by budować studio graficzne swoich marzeń.

posłuchaj odcinka #01

Dlaczego my, czyli premierowy odcinek podcastu Dochodowe Studio Graficzne

O czym mówimy w tym odcinku

W pierwszym, premierowym odcinku wracamy do naszych początków, abyś mogła zrozumieć, dlaczego to właśnie my nagrywamy ten podcast. Wiele byśmy dały, aby 8 lat temu ktoś otwarcie opowiedział nam o kulisach branży graficznej i pomógł uniknąć wielu pułapek, w które – z początku zupełnie nieświadomie – wpadłyśmy.

Przebyłyśmy bardzo długą, krętą i wyboistą drogę, która przez chwilę wyglądała jak ślepy zaułek. Choć bardziej trafna byłaby tu jednak angielska nazwa, czyli „dead end”. W pewnym momencie miałyśmy dwie opcje do wyboru: poddać się, zamknąć działalność, wykasować całą swoją obecność z internetu i wrócić do pracy tłumaczy ALBO wziąć się w garść, zrobić wszystko na nowo, ale inaczej, mądrzej i wyjść z kryzysu w zupełnie nowym wcieleniu.

Raczej waleczne z nas bestie, więc wybrałyśmy drugą opcję, która doprowadziła nas tutaj, gdzie jesteśmy dzisiaj: do dochodowego studio graficznego, które prowadzimy na własnych zasadach, współpracując z klientkami, które doceniają nasz styl i kreatywność.

 

Źródła z odcinka
  1. Kurs Dochodowe Studio Graficzne – zapisz się na listę zainteresowanych

  2. Blog dla graficzek i web designerek

  3. Butik ze szkoleniami i ebookami dla właścicielek biznesów i początkujących graficzek

Kluczowe momenty tego odcinka

00:57 kim jesteśmy

3:17 jak na początku wyglądała nasza praca

6:00 pierwsze próby zmiany trybu pracy i przejścia na inne zasady

7:45  zmiana trybu na niekorzyść i wypalenie

8:50 dwa fuckupy i co poszło nie tak?

10:30 dołek, moment zero i decyzja o metamorfozie

12:30 jakie zmiany wprowadziłyśmy do trybu pracy? Ograniczenie czasu pracy

13:35 koniec z projektami dłubankami

15:30 chcemy pracować z kobietami

16:05 selekcja zleceń

17:00 metamorfoza portfolio

18:20 niekorzystne zapisy w umowie

20:20 – czy to magiczna receptura dla wszystkich?

21:00 świadomość wartości własnej pracy

22:30 – o czym będą kolejne odcinki podcastu?

wolisz czytać?

Zobacz pełen transkrypt odcinka

Cześć dziewczyno! Witamy Cię w Dochodowym Studio Graficznym. Cieszymy się, że jesteś tutaj z nami. Z tej strony Karla i Ania. Podobnie jak Ty jesteśmy graficzkami i strateżkami komunikacji. Specjalizujemy się w kreowaniu wizerunku i tworzeniu stron www dla marek osobistych, eksperckich i edukacyjnych. Uwielbiamy temat komunikacji w biznesach kobiecych i tak się składa, że na co dzień pracujemy głównie z kobietami, świadcząc na nich usługi w formule 1×1, czyli realizujemy dla nich różnorodne zlecenia graficzne. Poza tym tworzymy warsztaty online, szkolenia dla graficzek i web designerek. W tym zakresie mamy rozwiniętą ofertę, którą możecie sprawdzić pod adresem butik.shablon.pl i wtedy wszystko stanie się jasne.

Stwierdziliśmy, że podzielimy się doświadczeniem, które zebrałyśmy na przestrzeni ośmiu lat. Wiemy, że nie jest to takie oczywiste w naszej branży, bo wszyscy raczej chowają głęboko swoje sekrety i nikt nie dzieli się tym, co jest naprawdę ważne. My chcemy, żebyś mogła czerpać z naszego doświadczenia.

Przez te 8 lat przeszłyśmy dość skomplikowaną drogę, która poprowadziła nas od dość nieprzyjemnego, dramatycznego momentami punktu zero, do punktu, w którym możemy śmiało powiedzieć, że robimy to, co lubimy, za dobre pieniądze, na warunkach, które nam odpowiadają.

Ale cofnijmy się może o te 8 lat. Jak to było na początku? Dlaczego tak bardzo źle wspominamy tamte czasy, chociaż w dniu zakładania działalności gospodarczej byłyśmy superzadowolone? To był ogromny krok. Rodzina patrzyła się na nas jak na wariatki. 8 lat temu własna działalność, to nie było coś normalnego, zwłaszcza dla dziewczyn po studiach. Jednak postawiłyśmy właśnie na to i się zaczęło. Założenie działalności to była ta najprostsza część. Droga była dość wyboista, ale starałyśmy się, jak mogłyśmy. Zarywałyśmy noce, pracowałyśmy niemalże non stop, po 10-12 godzin. Zleceń na początku było mało, potem stopniowo było ich więcej i coraz więcej. Zaczęłyśmy się tak rozpędzać, że miałyśmy wrażenie, że biegamy w jakimś kołowrotku. Od projektu do projektu. Następny projekt, następne poprawki, następna wersja, następne poprawki, wersja finalna 1500-100-900. Ciągle wpadały nam jakieś maile i to się nigdy nie kończyło. Wiecznie miałyśmy wrażenie, że ciągle mamy otwartych tysiąc projektów i końca nie widać. Tych projektów było dużo, ale one były niskopłatne, więc na koniec miesiąca, jak podliczałyśmy wszystkie koszty, tych pieniędzy nam za dużo nie zostawało w rozliczeniu.

W końcu przyszedł taki moment, kiedy się trochę ocknęłyśmy, spojrzałyśmy na to i powiedziałyśmy: To przecież nie może tak wyglądać. Nie może wyglądać tak, że się zajeżdżamy, siedzimy od rana do nocy przed komputerami i całe życie kręci się gdzieś za oknem. Słońce wstaje, słońce zachodzi, coś tam się dzieje, ludzie chodzą na imprezy, jeżdżą na rowerach, a my ciągle przy tych komputerach! Czułyśmy się trochę jak wyrobnicy w fabryce. Jest Twoja zmiana, przychodzisz i po prostu siekasz, siekasz, siekasz, od rana do wieczora. Kończy się Twoja zmiana, wracasz do domu, padasz na twarz, aby następnego dnia to powtórzyć. Tak też traktowali nas ówcześni klienci jako takich rzemieślników, dość sprawnych, szybkich, ale jednak mimo wszystko rzemieślników. Wtedy stwierdziłyśmy, że tak nie może być. 

Zaczęłyśmy czytać w internecie różne informacje o marketingu, postarałyśmy się o minimalną wiedzę biznesową i wydawało nam się, że chyba już coś załapałyśmy. Na tamtym etapie postanowiliśmy zmienić trochę wizerunek naszego studio, nadać mu trochę bardziej poważny sznyt, bo rozglądałyśmy się za trochę większymi pieniędzmi. W związku z tym chciałyśmy adresować swoją ofertę do osób, które te pieniądze mają. Prezentowałyśmy się wtedy jako bardzo poważne, czarno-białe, minimalistyczne, studio graficzne. To było według nas profesjonalne. Jedno słowo, które mogłabym przypisać wizerunkowi z tamtych czasów, to jest profesjonalizm z takim zadęciem. W efekcie nasze budżety troszkę się zwiększyły, bo zaczęły do nas trafiać instytucje finansowe czy koncerny farmaceutyczne. I uczciwie pracowałyśmy, już troszkę mniej, ale mimo wszystko wzrosła odpowiedzialność, bo przed klientem, który jest bogatszy, rośnie poczucie, że to ja jestem szara myszka, a klient rozdaje karty, więc to ja muszę się podporządkować, robić pewne ustępstwa i być dostępna. Styl pracy się trochę zmienił, ale naszym zdaniem na niekorzyść, bo stał się bardziej sztywny i po prostu bardziej wymagający. To doprowadziło do momentu, że byłyśmy zmęczone psychicznie tą odpowiedzialnością i byłyśmy zmęczone fizycznie. Przyjmowałyśmy projekty z różnych branż, więc ta różnorodność także zaczęła nas w pewnym momencie męczyć. W pewnym momencie nie wytrzymałyśmy. Obie w podobnym czasie byłyśmy wtedy w ciąży, więc tym bardziej ten system pracy był dla nas opresyjny. Wystąpiły także dwa dość duże fuckupy, kiedy nie dowiozłyśmy pracy albo dowiozłyśmy tylko częściowo. Pojawiło się dużo problemów w komunikacji z ówczesnymi klientami i ta bańka, która tak rosła, rosła, rosła, w końcu niestety pękła i oblała nas czarnym PR-em, hejtem i różnymi niepochlebnymi informacjami o nas w internecie. Dzisiaj patrząc na ten moment z perspektywy czasu, wydaje nam się, że można było temu zapobiec. Widzimy ewidentnie, że było to spowodowane tym, że przysłowiowo ulało się nam. Byłyśmy przemęczone, sfrustrowane i niestety tak się złożyło, że właśnie przyjęłyśmy te dwa projekty, które nam się nie powiodły. Przejechałyśmy się na nich właśnie dlatego, że już nie dałyśmy fizycznie rady. Jednocześnie robiłyśmy dobrą minę do złej gry. Nie dawałyśmy znać klientom, że coś jest nie tak i przyjmowałyśmy na siebie jeszcze większą odpowiedzialność w imię dobra projektu i także swojego dobrego imienia. To się na nas zemściło. Można było nie zignorować czerwonych lampek, które zapalały się wcześniej. Intuicja jest naprawdę klawym elementem naszego ja, trzeba jej słuchać, a my ją zignorowałyśmy. Trzeba sobie szczerze powiedzieć: Słuchajcie, nie jesteśmy robotami. I trzeba pamiętać o tym, żeby dbać o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, skupiać się na tym, a nie zajeżdżać pracą do późnych nocnych godzin.

To był moment, kiedy mogłyśmy zapaść się pod ziemię. Miałyśmy możliwość wykasowania całej naszej obecności z internetu. Miałyśmy możliwość zmiany zawodu, a w zasadzie powrotu do naszego głównego zawodu, bo jesteśmy tłumaczkami. Nie jesteśmy po ASP, jesteśmy samoukami graficznymi, więc mogłyśmy wtedy wrócić do miłej, ciepłej posadki tłumaczeniowej. Ale zdecydowałyśmy, że nie zrobimy tego, tylko musimy inaczej podejść do tego co robimy, inaczej zbudować podstawy naszego studio, określić wartości, jakimi będziemy się kierować przy przyjmowaniu klientów, przy realizowaniu zleceń itd., żeby to w ogóle miało ręce i nogi. Wiedziałyśmy już, czego nie chcemy i to było super. Przez nasze ciąże było wiadomo, że nasze życie za chwilę zupełnie przewróci się do góry nogami i trzeba to będzie wszystko przewartościować. Dałyśmy sobie czas, pierwszy rok życia naszych dzieci na to, żeby zastanowić się na spokojnie i ustalić, jakie będą zasady dalszej pracy nad naszą firmą. To, co oczywiste przy małych dzieciach, musiałyśmy ograniczyć czas pracy. Nie byłyśmy w stanie siedzieć cały czas przed komputerem, mając w domu małe dziecko. Przestałyśmy na tamtym etapie pracować wspólnie w jednym biurze, każda pracowała ze swojego domu. Zrezygnowałyśmy też ze spotkań na żywo z klientem i wszystko przeniosłyśmy do online’u, co dzisiaj może nie jest takie zaskakujące, bo w dobie pandemii wszystko przeniosło się na Zooma czy na Teams, natomiast parę lat temu te spotkania w internecie były dla klientów zaskakujące, ale stwierdziłyśmy, że musi to być tak, bo inaczej po prostu nie damy rady. Robimy tak, jak chcemy my i tak, żeby nam pasowało, było na naszych zasadach.

Dodatkowo przestałyśmy przyjmować projekty dłubankowe, czyli drobne, pojedyncze zlecenia, które wymagały od nas każdorazowej analizy, wczucia się w potrzeby klienta, w jego estetykę, wybadania jego oczekiwań. To było bardzo czasochłonne, obciążające, a dostrzegłyśmy to dopiero kiedy zaczęłyśmy przyjmować projekty bardziej kompleksowe, czyli takie, przy których analiza, wczucie się w potrzeby klienta były jednorazowe. Przez kolejne miesiące bazowałyśmy na tym, co już zostało ustalone na samym początku projektu, nie musiałyśmy wielokrotnie kombinować i zwijać się jak w ukropie, bo po prostu wiedziałyśmy, na czym pracujemy. Takich projektów kompleksowych było około 10-12 w roku, w kontrze do kilkudziesięciu projektów, kiedy pracowałyśmy na tych dłubankach, pojedynczych drobnych użytkach, takich jak wizytówki czy naklejki. Takie rzeczy przyjmowałyśmy kiedyś, a później powiedzieliśmy: No nie, tego już nie będziemy oferować. Określiłyśmy, z jakimi branżami chcemy współpracować, jakiego rodzaju zlecenia chcemy przyjmować. Wiadomo, że na rynku jest multum zleceń z różnych branż i myślę, że każdy trafi na swojego specjalistę. Nie na tym rzecz polega, żeby jednego dnia tworzyć projekt bardzo techniczny, a drugiego dnia zwiewny i eteryczny. Chodzi o to, żeby skupić się na tym, by była spójność, żeby były wspólne elementy między tymi zleceniami. Zdecydowałyśmy, że chcemy współpracować z kobietami, które prowadzą swój biznes, działają aktywnie online, mają swoją stronę internetową, zależy im na rozwoju marki, by atrakcyjnie prezentowała się online i przeciągała nowych odbiorców. Ustaliłyśmy, że to właśnie z kobietami przede wszystkim chcemy współpracować i zdecydowałyśmy, że inne zlecenia będziemy odrzucać.

To nie jest tak, że trzeba rzucać się na każde zlecenie. To nie jest tak, że ktoś do nas pisze maila i my po prostu rzucamy wszystko i lecimy ratować go w potrzebie. Można się przestawić na myślenie: Nie czuję się specjalistą w tym, o co akurat prosi mnie klient, więc nie będę przyjmować tego zlecenia. Dobrze jest, jeżeli możemy w sytuacji odmowy, pokierować klienta do kogoś, kto akurat się w tym się specjalizuje. To jest zawsze dobrze widziane i fajnie, jak się udaje, ale wiadomo, nie zawsze się tak da i nie zawsze w stu procentach to działa.

Dzięki temu, że wielu projektom mówiłyśmy nie, zrobiło się całkiem sporo miejsca na naprawdę fajne projekty, które są zgodne z naszym stylem. Dzięki temu nasze portfolio przeszło zmianę. To już nie był groch z kapustą, różnorodne branże, różnorodne projekty do printu i digitalu. Wszystko zaczęło przypominać spójną prezentację naszych umiejętności i naszego stylu. Ten styl zaczął przyciągać odpowiednie osoby, które nie oczekiwały od nas, że zrobimy tak zwany efekt wow, który nie wiadomo, czym jest, bo dla każdego jest czymś innym. Oczekiwały, że będziemy działać według swojego stylu, który według tych osób już jest na tyle fajny, że chciałyby się właśnie w tej estetyce prezentować. To było dla nas super, bo nie musiałyśmy za każdym razem udowadniać, że potrafimy. To był moment, kiedy nasze portfolio faktycznie zaczęło sprzedawać nasze umiejętności i nasze realizacje bez konieczności prezentowania całego wachlarza, wszystkiego, co umiemy, wszystkich kompetencji pod słońcem.

Mówienie NIE ma kolosalną przyszłość. I to nie tylko NIE dla projektów, NIE dla konkretnych branży, ale też np. NIE dla konkretnych zapisów umownych.

Przestałyśmy się godzić na zapisy, które nam nie odpowiadają. Przede wszystkim chodzi o zapis, który jest bardzo częsty w naszej branży, czyli że autor projektu zrzeka się możliwości podpisywania się pod projektem. W tym momencie, kiedy podpiszemy taki zapis w umowie, nie możemy już np. zaprezentować tego projektu na swojej stronie internetowej czy pokazać, że jesteśmy jego autorem. To bardzo częsty zapis, naszym zdaniem bardzo szkodliwy. Chyba logiczne jest, dlaczego nie muszę tego tłumaczyć. Na początku wydawało nam się, że tak musi być, że to jest normalne. Ale to nie jest normalne i trzeba sobie powiedzieć jasno, że to nie powinno tak wyglądać. Dlatego my nie zgadzamy się na taki zapis w umowie i za każdym razem, kiedy zapala się nam czerwona lampka, gdy mowa o jakichś niebotycznie wysokich karach umownych czy jakiegoś rodzaju rekompensatach w umowie, zawsze staramy się o tym porozmawiać z klientem. Jeżeli klient twardo stoi na stanowisku, że absolutnie nie zgadza się na usunięcie tego z umowy, wtedy niestety rezygnujemy z tej współpracy, niezależnie od tego, jak długo rozmawiałyśmy na jej temat, jak długo ustalałyśmy dokładny zakres i czas jej trwania. Musimy się wtedy pożegnać, bo nie chcemy już godzić się na takie warunki.

Możesz pomyśleć: Ok, to ja zrobię to tak, jak zrobiły to Karla i Ania i już będzie całkiem spoko, moja sytuacja się poprawi. Na pewno zauważysz pewne efekty, trochę tak jak my na środkowym etapie, kiedy liznęłyśmy trochę wiedzy biznesowej z internetu i faktycznie nasza sytuacja się poprawiła. Ale jest wiele zagadnień w prowadzeniu Dowodowego Studio Graficznego, które siedzą nieco głębiej i często mają wiele wspólnego z naszymi własnymi przekonaniami. Takim przekonaniem jest np. świadomość wartości swojej własnej pracy i co za tym idzie poziom wyceny, jaką oferujesz swoim klientom. Takie rzeczy nie zmieniają się z dnia na dzień. Nie da się za pstryknięciem palców nagle przestawić sobie w głowie podejścia do wyceny i zacząć wyceniać adekwatnie, to jest pewien proces. Osiem lat temu nie miałyśmy świadomości, ile warta jest nasza praca. Byłyśmy na początku naszej drogi, więc to było normalne, że nie wiedziałyśmy, jak powinnyśmy wycenić zlecenie. Dopiero wraz ze zdobywaniem doświadczenia, zaczynamy orientować się w rynku, budujemy swoją pozycję, te wyceny się zmieniają. To jest proces, który jest niezbędny do tego, żeby Twoje studio graficzne zaczęło faktycznie być dochodowe. Dziś tworząc wycenę projektu, uwzględniamy wszystkie możliwe okoliczności, w tym nasze inwestycje firmowe. Staramy się, żeby budżet był realnie zrównoważony, żebyśmy na koniec miesiąca nie miały poczucia, że napracowałyśmy się, a tych pieniędzy nie ma i w zasadzie jedyne, co nam zostaje, to wzięcie kolejnego zlecenia. W ten sposób już nie postępujemy.

Dzisiaj pokazałyśmy Ci drogę, którą przebyłyśmy. Z biegiem czasu chcemy dzielić się z Tobą różnymi spostrzeżeniami związanymi z prowadzeniem studio graficznego, zarówno w kontekście kontaktów z klientem, marketingu własnego studio, jak i samorozwoju, odnalezienia swojego własnego stylu w prowadzeniu studio graficznego. Mamy nadzieję, że będziemy dla Ciebie głosem, którego nam brakowało. Głosu, który podpowiedziałby nam, jakie jeszcze mamy opcje, co warto przetestować, w którą stronę iść. Głosu, który czasem poklepałby nas po plecach i powiedział: Tak, good job. Dobrze idzie, keep up. Wydaje nam się, że w naszym graficznym świecie jest za mało otwartości w dzieleniu się doświadczeniem i my chciałybyśmy to zmienić. Możesz spodziewać się praktycznych wskazówek. Będziemy poruszać takie zagadnienia jak rozwój biznesu, rozwój studio graficznego, kontakt z klientem, problemy w komunikacji z klientem, marketing, budżetowanie, inwestycje. Drugie miejsce, gdzie znajdziecie wskazówki to prowadzony przez nas blog skierowany dla designerek.

Zależy nam na tym, żeby stworzyć społeczność wspierających się projektantek, dziewczyn, które pracują w podobnej branży. Zapraszamy serdecznie, żebyście informowały swoje koleżanki projektantki o tym, że jest takie miejsce. Mamy ambitne plany, my dopiero zaczynamy.

Cześć!

O podcaście „Dochodowe Studio Graficzne”

W każdym odcinku podcastu czekają na Ciebie wskazówki, jak działać w zrównoważony sposób w biznesie kreatywnym, by czerpać ze swojej pracy maksimum satysfakcji, omijać pułapki w komunikacji z klientami i nie dać się złapać wypaleniu zawodowemu.

Bo jesteśmy przekonane, że zasługujesz na biznes, który daje Ci siłę, byś mogła robić to, co kochasz najbardziej, na markę, która przyciąga wymarzonych klientów i na współprace, które przynoszą Ci autentyczną radość i głębokie poczucie spełnienia.

Oficjalna strona podcastu dla graficzek i web designerek

Oceń nasz podcast na Spotify, Apple Podcasts

podcast Dochodowe Studio Graficzne - odcinek 1 - Pinterest
identyfikacja wizualna co to paleta kolorów

Jesteśmy bardzo ciekawe Twoich wrażeń po wysłuchaniu tego odcinka.

Daj nam koniecznie znać, jak Ci się słuchało i w jakiej czynności Ci  towarzyszyłyśmy. Zostaw także ocenę na platformie, na której nas słuchasz, ok? To dla nas bardzo ważne.

Jeśli chcesz, abyśmy poruszyły konkretny temat, zgłoś swoją propozycję na stronie podcastu. 

Cheers!
Karla i Ania

zabierz się do pracy

pobierz materiały

szkolenie z wyceny dla graficzek

Bezpłatne SZKOLENIE

Obejrzyj szkolenie i dołącz do listy biznesowej dla graficzek i webdesignerek, gdzie uczymy, jak prowadzić dochodowe studio graficzne.

Hello, Girl!

Jesteśmy Karla i Ania, czyli kreatywne duo graficzek i strategów komunikacji.

Od ponad 10 lat wspieramy kobiece biznesy i świadczymy szyte na miarę usługi projektowe. Oferujemy branding, projektujemy grafiki i strony www dla charyzmatycznych, dziewczyńskich biznesów. Wspieranie innych graficzek, naszych sióstr po fachu, to nasze oczko w głowie. Zobacz, co jeszcze możemy Ci zaoferować.

Posłuchaj podcastu dla graficzek podcast dla grafików

Kurs "Dochodowe Studio Graficzne"dochodowe studio graficzne kurs

Zobacz produkty dla graficzek produkty dla graficzek